Żyrować znaczy brać odpowiedzialność

04 sierpnia
17:16 2009

Kto z nas nie żyrował komuś, bliskiemu, sąsiadowi, czy koledze kredytu? Prawie każdy z nas brał udział w takim wydarzeniu finansowym. Nawet nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności jak ciąży na takiej osobie. Ot co tam, podpisanie jakiegoś weksla i tyle, przecież spłacać kredyt będzie i tak kto inny, a nie ja. Otóż z tą spłatą niestety różnie bywa. Ileż to razy kredytobiorca nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, a kredyt musieli spłacać za niego żyranci. Takie jest prawo i żyranci podpisując weksle dobrze o tym wiedzą. Dopiero po spłacie mogą dochodzić swoich praw, ale już na drodze postępowania cywilnego. Podpisując weksel akceptujesz taki stan rzeczy, jesteś akceptantem. Jest w prawie taki termin, akceptant, przyjemca, w prawie wekslowym jest to osoba, która podpisała weksel. Zobowiązała się więc tym samym do zapłaty sumy wekslowej w wyznaczonym terminie płatności. I nie ma zmiłuj się, jeżeli osoba, której podżyrowałeś nie spłaca swoich długów, ty zapłacisz, ponieważ zobowiązałeś się do tego swoim podpisem. Akceptant według słownika bankowego to także „podmiot akceptujący karty płatnicze, który zobowiązał się do sprzedaży towarów lub usług, albo do wypłaty gotówki za okazaniem karty płatniczej”. My jednak skupmy się przy tej pierwszej wersji, bowiem najczęściej nas dotyczy.
– To prawda, odczułem to na własnej skórze – twierdzi jeden z oszukanych akceptantów – kiedyś o taką przysługę poprosił mnie mój bardzo dobry znajomy. Nie miałem powodów, aby mu nie wierzyć. Chciał kupić samochód i starał się o kredyt. Nie pamiętam, ilu wtedy było żyrantów dwóch, trzech? Zresztą to nie o to chodzi. Chodzi natomiast o fakt, ze po roku mój znajomy przestał płacić. Poza tym wyjechał z tego miasta i szukaj wiatru d polu. Po jakimś czasie przyszło do mnie zawiadomienie, że mam spłacać dług mojego „przyjaciela”. Takie same powinszowania dostali pozostali żyranci. Szlag mnie trafił, zacząłem go szukać i znalazłem. Powiedział mi tylko, ze ma chwilowe kłopoty, ale z pewnością kredyt będzie spłacał. Uspokojony wróciłem do domu. Niestety przyszło kolejne wezwanie do zapłaty, ale już bank groził mi, że jeżeli nie wywiążę się ze swoich zobowiązań sprawą zajmie się komornik. Pojechałem po raz drugi do mojego „przyjaciela”, ale niestety już go nie zastałem. Tym razem wyprowadził się na dobre. Nie pozostało mi więc nic innego jak spłacać jego dług. Taki wziąłem na siebie obowiązek. Nie musze mówić co działo się w mojej rodzinie, ponieważ u nas też się nie przelewało, a tu jeszcze taki kredyt do spłaty i na dodatek nie nasz. Dlatego ostrzegam wszystkich żyrantów, akceptantów czy przejemców, zwał jak zwał, zanim podejmiecie decyzję o podżyrowanie komuś, zanim podpiszecie ten cholerny weksel, dobrze się nad tym zastanówcie.
Kar