mBank góruje

23 maja
09:49 2011

Oferta kredytowa jest bardzo szeroka, wydawałoby się atrakcyjna. Jednak nie tak jak kiedyś, gdy warunki były do przyjęcia. Oczywiście każdy chciałby, aby kredyt, który bierze był dobrym kredytem. Tylko czy dobre kredyty w ogóle istnieją? Odpowiedź jest prosta – dobrych kredytów nie było, nie ma i z pewnością nie będzie. Może być kredyt na bardziej i mniej korzystnych warunkach i dotyczy to wszystkich kredytów – hipotecznego również. Każdy kredyt ma to do siebie, że należy go nie tylko spłacić, ale bank musi na tej transakcji przecież zarobić. Zarabia i to niemało na oprocentowaniu, opłatach bankowych, prowizjach, marżach, ubezpieczeniach itd. Płacą za to kredytobiorcy i jak się okazuje niemało. Głównym pytaniem każdej osoby, która zainteresowana jest kredytem, jest gdzie najlepszy kredyt hipoteczny możemy dostać? Według najnowszych badań warto odwiedzić takie banki jak: mBank, który ma największe poparcie, potem PKO, Lukas Bank, itd. Jednak warto wierzyć tylko sobie i dokładnie przejrzeć wszystkie oferty, gdyż może się okazać, że najlepsza oferta jest „niby” w tym najgorszym banku. Tak naprawdę trudno stwierdzić gdzie najlepszy kredyt hipoteczny dostaniemy. Banki wręcz biją się o klientów, jakie są ich chwyty? Przede wszystkim niektóre banki obniżyły marże i prowizje, w pojedynczych przypadkach nawet rezygnując z prowizji. Pamiętamy, że najczęściej w ostatnim okresie banki skłonne były nam pożyczyć co najwyżej 60-70% wartości inwestycji, a więc nie każdego kredytobiorcę było wtedy stać na tak wysoki wkład własny. Teraz są już banki, które finansują nawet 100 procent wartości nieruchomości. Ale są też trzy, które zdecydowały się wprowadzić do swojej oferty kredyty hipoteczne 110 procentowe. Oferty takie mają na razie trzy banki: alianz bank, mbank kredyt hipoteczny i multibank kredyt hipoteczny. Dwa ostatnie banki są bankami internetowymi, klient może więc też liczyć na niższy koszt takiego kredytu. A od czego najczęściej zależy koszt kredytu? Od oprocentowania, wysokości marży i prowizji. Oczywiście, ale jak twierdzą fachowcy od kredytów, takie oferty skierowane są przede wszystkim do osób o wysokich zarobkach, bowiem banki pożyczając swoim klientom więcej pieniędzy niż mogą zabezpieczyć na nieruchomości zwiększają swoje wymagania. Dotyczące na przykład wysokich zarobków. Wprawdzie banki wyliczają indywidualnie zdolności kredytowe klienta, ale w tym przypadku uzyskają ja tylko osoby o bardzo wysokich zarobkach. I jeszcze jedno. Z tych dodatkowych 10 procent nie możemy na przykład zakupić wyposażenia do mieszkania, a można je jedynie wykorzystać na opłaty związane z kredytem /np. ubezpieczenie/. Co to oznacza w praktyce? A to, że pieniądze te niemal natychmiast wrócą do banków, a kredytobiorcy pozostanie jedynie spłata rat.